Sztuczna inteligencja: Złoty Graal gospodarki czy tykająca bomba klimatyczna?
INFORMACJA23-04-2025
Sztuczna inteligencja: Złoty Graal gospodarki czy tykająca bomba klimatyczna?
Sztuczna inteligencja to już nie tylko science fiction czy zabawka gigantów z Doliny Krzemowej. To potężne narzędzie, które może wprawić w ruch gospodarki, zmienić nasze miejsca pracy, sposób podejmowania decyzji i... no właśnie – zostawić po sobie niemały ślad węglowy. Według najnowszego raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), AI ma potencjał, by dodać turbo doładowanie do globalnej gospodarki. Ale – jak to często bywa z cudownymi wynalazkami – jest pewien haczyk. A konkretnie: energia. Dużo energii. I emisje. Dużo emisji.
AI jako motor wzrostu PKB – cyfrowa rewolucja 2.0?

Zacznijmy od pozytywów. MFW przewiduje, że w latach 2025–2030 sztuczna inteligencja może dodawać około 0,5% rocznie do globalnego PKB. To jakby świat co roku zyskiwał dodatkowy zastrzyk miliardów dolarów – bez potrzeby wydobywania nowych surowców czy budowania fabryk na potęgę.

To tempo wzrostu porównywalne z przełomami, jakie przynosiły rewolucje przemysłowe czy narodziny internetu. „AI ma szansę być nową parą napędzającą cyfrowe maszyny świata” – czytamy między wierszami raportu.

Ale – bo zawsze jest jakieś „ale” – te zyski nie będą dzielone po równo. Kto pierwszy wdroży AI i zrozumie, jak ją wykorzystać – wygra. Reszta? Może zostać z tyłu. MFW nie owija w bawełnę: technologiczna elita może jeszcze bardziej odskoczyć, a różnice między krajami i branżami się pogłębią.

Ciemna strona mocy: AI i zużycie energii

To, co dzieje się w centrach danych, które obsługują AI, mogłoby konkurować z fabrykami przemysłowymi z XX wieku – przynajmniej jeśli chodzi o apetyt na prąd. MFW ostrzega: do 2030 roku AI może zużywać ponad 1500 terawatogodzin energii rocznie. Dla porównania – to tyle, ile dzisiejsze Indie zużywają przez cały rok.

A skąd ta energia? Wciąż w dużej mierze z paliw kopalnych. To oznacza jedno: emisje CO₂ wzrosną globalnie nawet o 1,2%. Niby niewiele, ale w kontekście walki o ograniczenie wzrostu temperatury o 1,5°C – to potężna przeszkoda.

"Jeśli nie zmienimy kursu, AI może zamiast ratować planetę, niechcący ją podgrzać" - mówią eksperci z Grantham Research Institute.

Ekonomia kontra ekologia – kto wygra?

Zyski z AI są imponujące. Ale jak wypadają na tle kosztów środowiskowych? MFW szacuje, że społeczne koszty emisji wynikające z działania AI mogą sięgnąć 50,7 do 66,3 miliarda dolarów rocznie.

Brzmi groźnie? Tak. Ale ekonomiczne korzyści są wciąż większe. To oznacza, że bilans wychodzi na plus – o ile nie zostawimy AI samopas. W skrócie: technologia sama się nie ucywilizuje. Musimy jej pomóc.

"To jak z samochodem – jeśli nie dasz mu hamulców, możesz jechać szybko, ale tylko raz" - żartuje jeden z ekspertów MFW.

Zielona AI? Tak, ale pod warunkiem…

Czy AI może pomagać środowisku zamiast mu szkodzić? Owszem. Ale trzeba ją dobrze wychować. Według Grantham Research Institute, AI może:

  • przewidywać zmiany klimatu,
  • optymalizować zużycie energii w miastach i fabrykach,
  • wspierać rozwój technologii niskoemisyjnych,
  • a nawet… walczyć z wylesianiem.

Tyle że te scenariusze nie wydarzą się same. Potrzebujemy przemyślanej polityki i mądrych inwestycji – zarówno ze strony rządów, jak i korporacji. To nie czas na samowolkę Doliny Krzemowej.

AI to nie potwór. Ale też nie zbawca.

Podsumowując: AI to potężne narzędzie. Może napędzać wzrost, zwiększać produktywność, zmieniać sposób, w jaki pracujemy i żyjemy. Ale może też przypadkiem przyspieszyć katastrofę klimatyczną, jeśli nie będziemy działać odpowiedzialnie.

Z jednej strony: cyfrowy skarb.
Z drugiej: ekologiczna pułapka.

Które drzwi wybierzemy, zależy tylko od nas. Podzielcie się swoimi przemyśleniami, jak sztuczna inteligencja będzie rzutować na klimat i środowisko naszej planety!

Udostępnij ten artykuł: