JUST IN: 🇺🇸 Trump administration is reportedly working on changing current tiered system restricting AI chip access. $NVDA
— LuxAlgo (@LuxAlgo) April 29, 2025
Would replace with government-to-government agreements. pic.twitter.com/GI55EfN2cE
W największym przełomie od czasu nałożenia pierwszych sankcji na Huawei, Biały Dom planuje porzucić obecny trójstopniowy system licencjonowania eksportu chipów AI na rzecz nowego, opartego na wielostronnych umowach międzypaństwowych. Tłumacząc z politycznego na nasze: USA chce mieć większą kontrolę nad tym, dokąd – i komu – trafiają najpotężniejsze układy scalone świata.
Ale to nie wszystko. Próg licencyjny zostaje drastycznie obniżony – z 1700 do zaledwie 500 chipów Nvidia H100. Oznacza to, że nawet stosunkowo niewielkie zamówienia będą podlegały ścisłemu nadzorowi rządu USA.
Jak podkreślają analitycy, to wyraźna próba ograniczenia dostępu do technologii AI krajom uznanym za ryzykowne, takim jak Chiny, Rosja czy Iran. Trump nie owija w bawełnę – jego administracja otwarcie mówi o potrzebie zachowania „technologicznej przewagi Zachodu”.
"W erze AI chipy to nie półprzewodniki – to cyfrowa amunicja. I nie zamierzamy pozwolić, by ta amunicja trafiała do niepowołanych rąk" - miał powiedzieć jeden z doradców Białego Domu, według przecieków z administracji cytowanych przez Reuters.
Nowe regulacje to kontynuacja polityki „America First” w wersji 2.0 – tym razem przeniesionej z ceł i importu stali na najbardziej zaawansowane procesory świata.
Zmiany spotkały się z mieszanymi reakcjami. Zwolennicy nowej polityki twierdzą, że to niezbędny krok, by utrzymać przewagę USA w technologicznym wyścigu z Chinami. Ale krytycy ostrzegają: możemy właśnie otwierać puszkę Pandory.
"Zbyt restrykcyjne regulacje mogą skłonić naszych sojuszników do szukania tańszych – i mniej uciążliwych – alternatyw, np. u chińskich producentów" - ostrzegł ekspert ds. handlu międzynarodowego z Brookings Institution.
Niektórzy analitycy zauważają też, że kraje rozwijające się, które wcześniej korzystały z amerykańskich chipów, mogą zostać „przypadkowymi ofiarami” tej nowej polityki, co jeszcze bardziej spolaryzuje światową mapę AI.
W tle tej decyzji widać też polityczne tło – Trump przygotowuje się do kampanii reelekcyjnej, a silna pozycja USA jako lidera w dziedzinie AI jest jednym z jego kluczowych przekazów.
Jak zauważył Gil Luria z D.A. Davidson, „To ruch, który ma pokazać, że administracja Trumpa dba o bezpieczeństwo narodowe i jednocześnie wspiera amerykańskie firmy w utrzymaniu globalnej dominacji”.
Nie ma wątpliwości – ten ruch zmieni zasady gry. Eksport zaawansowanych chipów, które są sercem rewolucji AI, będzie teraz trudniejszy, wolniejszy i bardziej upolityczniony. A to może mieć daleko idące konsekwencje – od przemysłu technologicznego, przez dyplomację, aż po bezpieczeństwo narodowe.
Czy świat pójdzie śladem USA i wprowadzi własne ograniczenia? Czy zamiast globalnej współpracy czeka nas AI cold war?
Jedno jest pewne – gra o technologiczną przyszłość właśnie weszła na wyższy poziom.