Disney and Universal sue AI firm Midjourney for copyright infringement https://t.co/n3LETij8XK
— WFTV Channel 9 (@WFTV) June 11, 2025
11 czerwca 2025 roku do sądu federalnego w Los Angeles wpłynął pozew, który może zatrząść fundamentami branży AI. Według skargi, Midjourney miało wygenerować i przechowywać tysiące obrazów przedstawiających postaci należące do studiów – w tym Elzę z „Frozen”, Minionki, Yodę czy bohaterów „The Simpsons”.
Co gorsza, część z tych obrazów powstawała nawet bez konkretnych promptów użytkowników – czyli AI działała niejako „na własną rękę”, korzystając z danych, które nie były jej dane.
W pozwie Disney określa Midjourney jako:
"Klasycznego pasożyta praw autorskich i bezkresną otchłań plagiatu" -
NBCUniversal dorzuca swoje:
"Kradzież to kradzież – niezależnie od użytej technologii" -
Jednym słowem – technologia nie daje immunitetu. Dla studiów filmowych, które zbudowały miliardowe imperia na postaciach popkultury, to nie tylko złamanie prawa. To walka o tożsamość marki i intelektualne dziedzictwo.
Tu zaczyna się ciekawy filozoficzny spór. Twórca Midjourney, David Holz, w 2022 r. przyznał, że dane do trenowania modeli pochodzą z „wielkiego przeszukania internetu” (a big scrape of the internet). Bez sprawdzania, czy są objęte prawem autorskim.
Jego argument? AI uczy się jak człowiek – przez obserwację. Ale studia odpowiadają: człowiek nie może skopiować całego Disneya i sprzedawać kopii na Etsy. Więc AI też nie powinno.
Midjourney miało w 2024 roku przychód w okolicach 300 milionów dolarów. Nie mówimy więc o hobbystycznym narzędziu z GitHuba – mówimy o komercyjnym gigancie. Hollywood nie zamierza tego tak zostawić.
Studia domagają się m.in.:
Jeśli wygrają, konsekwencje mogą być ogromne dla całej branży generatywnej AI.
Pozew Disneya i NBCU wpisuje się w szerszy trend: wcześniej podobne działania podjęły m.in. The New York Times, Getty Images, czy grupy niezależnych twórców. Ich cel: zatrzymać darmowe „pożyczanie” twórczości przez algorytmy.
Jak podkreślają eksperci, sprawa może stać się precedensem prawnym, który określi:
W tej debacie chodzi nie tylko o prawo. Chodzi też o granice twórczości. Czy AI może być artystą, jeśli cały jego warsztat to remix cudzych dzieł?
Disney mówi stanowcze „nie”:
"AI nie może być wyjątkiem od zasad prawa autorskiego" -
Sprawa Midjourney to więcej niż walka o prawa do Minionków. To spór o definicję twórczości w erze algorytmów. Jeśli sąd przyzna rację studiom, możemy spodziewać się nowego porządku w świecie generatywnej AI – z licencjami, filtrami treści i (kto wie?) cyfrowymi opłatami tantiemowymi dla… Yody?
Jedno jest pewne: Hollywood nie zamierza odpuścić, a twórcy AI muszą przestać udawać, że „wiedza z internetu” to wolna amunicja.
Bądź z nami – bo to dopiero pierwszy akt tej cyfrowo-prawnej epopei.